11. Tbilisi - połączenie nowoczesności i tradycji
I. Wizytówka miasta, czyli nowoczesność wita się z przeszłością
Plac Europejski – w
pewnym sensie jest to wizytówka Tbillisi. Plac miał łączyć w
sobie nowoczesne, efektowne budynki, z miejscem spotkań, wypoczynku
i wydarzeń kulturalnych. W założeniu wszystko wyglądało pięknie
ale rzeczywistość przerosła twórców. Połowa atrakcji jest albo
niedokończona albo ich wykonanie pozostawia wiele do życzenia. W
ogóle nie sprawdził się nadrzeczny bulwar. Pomieszczenia stoją
puste a i w dachu widać dziury. Sztuczny strumyk na placu nie został
wypełniony wodą. Wszędzie widać niedociągnięcia i pośpiech w
realizacji lub brak należytej konserwacji.
Mimo wszystko plac przyciąga jak magnes. Nocą jest tu świetny
klimat ze wspaniałymi widokami na oświetlone zabytki architektury.
Można wypożyczyć rower, hulajnogę czy segweya. Blisko stąd do
urokliwych uliczek starego Tbilisi oraz do imprezowej części
miasta. Na tym Placu nowe łączy się ze starym.
Most pokoju czyli wielka podpaska
– nie ma nic bardziej charakterystycznego i przyciągającego
turystów niż ten specyficzny most. Zazwyczaj panuje tu tłok. Na
moście swoje występy mają uliczni artyści a naganiacze próbują
nas namówić na rejs po rzece. Warto przyjść tu wieczorową porą,
gdy most jest podświetlony. Chyba właśnie o tej porze jest
najpiękniejszy.
Wielkie pianino,
miejsce do oryginalnych zdjęć, ale trzeba uważać, bo instrument
nie jest w najlepszym stanie.
Niedokończona opera
– budynek w kształcie statku kosmicznego z filmu „Prometeusz”
czy „Obcy Przymierze” Ridleya Scotta. Podobnie jak w tym drugim
filmie stoi on opuszczony.
Fontanna multimedialna
– włączana od czasu do czasu. W sierpniu tuż koło fontanny
ustawiana jest scena i można posłuchać gruzińskiej muzyki
ludowej, czy też obejrzeć występ Gruzińskiego Baletu Narodowego.
Stacja kolejki linowej
– stąd można się dostać do Twierdzy Narikala i do pomnika Matki
Gruzji
Plac zabaw
– miejsce dla rodziców z dziećmi. Kilka huśtawek, jakaś
piaskownica, kilka koników. Coś dla rodziców i ich pociech.
II. Zwiedzenie wzgórza Narikala.
Narikala –
twierdza usytuowana na wzgórzu, składająca się z dwóch
otoczonych murem części. Na jej dziedzińcu znajduje się Kościół
Św. Mikołaja. Zwiedzanie dolnej części murów nie przysparza
większych kłopotów tym bardziej, że do samej twierdzy dostać się
można z dwóch kierunków. Na piechotę z kierunku łaźni
siarkowych lub można dojechać kolejką linową z Placu
Europejskiego i zejść do twierdzy.
Można wdrapać się na sam szczyt twierdzy ale jest to ekstremalne
zadanie. Musimy się zmierzyć z bardzo stromymi i zniszczonymi
schodami, pomagać sobie łapiąc się siatki zabezpieczającej oraz
uważając na schodzących z góry. Jest bardzo wąsko i wielu
miejscach niebezpiecznie.
Statua Matki Gruzji
– jest symbolem Tbilisi. Patrzy z góry na miasto, trzymając w
prawej ręce miecz, a w lewej puchar wina. Według tradycji winem
wita przyjaciół, natomiast miecz przeznaczony jest dla wrogów.
Jeżeli chcecie zrobić jej fajne zdjęcie to lepiej to zrobić z
dołu. Pomnik jest ustawiony w taki sposób, że jeżeli będziecie
na górze i spróbujecie zrobić jej fotografię stojąc tuż pod nią
fotki wyjdą bardzo charakterystyczne. Matka Gruzja jest bardzo
hojnie obdarzoną kobietą.
Najlepszym rozwiązanie jest wjechanie na szczyt kolejką linową i
zejście jedną ze ścieżek. W tym miejscu trzeba być przynajmniej
dwa razy – raz w dzień i raz gdy już zrobi się ciemno.
Ogród botaniczny
– po drugiej stronie wzgórza rozciąga się ogromny ogród
botaniczny, przez który płynie rzeka Cawkisisckali
(Tsavkisistskali). Zbiory ogrodu obejmują 3500 różnych gatunków
roślin. Otwierany jest o 09:00 a zamykany jest już o godzinie
20:00. Jak już będziecie na szczycie grzbietu górskiego Sololak
(czyli tam gdzie kończy swój bieg kolejka linowa) istnieje opcja
przejechania się tyrolką nad ogrodem botanicznym. Z perspektywy
biernego widza wygląda to naprawę fajnie.
Stare Tbillis
– według nas najlepszym rozwiązaniem jest zwiedzanie tych małych
uliczek bez wcześniejszego planu. Trzeba wejść w dowolnym miejscu
i krążyć po tych urokliwych miejscach wybierając kierunek na
chybił trafił. Dodatkowym smaczkiem może być np. padający
deszcz. Nam udało się trafić właśnie na taką pogodę.
Wiele budynków jest pospinanych stalowymi belkami. Mimo odrapanych
fasad i sypiącego się tynku nadal można podziwiać piękną
architekturę. Znajdziemy tu charakterystyczne domy z ażurowymi
balkonami, sąsiadujące ze sobą świątynie wielu wyznań, małe
sklepiki i niepozorne restauracje. Właśnie w Starym Tbillisi swoje
drzwi dla turystów otwierają wszelakie muzea. Dominuje tu
dziewiętnastowieczna, eklektyczna zabudowa. Ta część miasta ma w
sobie coś wyjątkowego. W niektórych uliczkach możemy się poczuć
jakbyśmy cofnęli się w czasie
Komentarze
Prześlij komentarz